czwartek, 4 września 2014

Miniaturka 2 "Te Amor"

  2016 rok  

Młoda dziewczyna szła powoli przez park. Nie przejmowała się tym co dzieje się w okół niej. Wiedziała doskonale,że tu nikogo nie spotka. To miejsce należało do nich i było świadkiem tej miłości. Blondynka usiadła na białej ławce. Westchnęła. W swoim życiu przeszła dużo,ale jeszcze nigdy nie czuła takiego żalu w sercu. Byli tacy szczęśliwi. Dlaczego los im tego poskąpił?


              Rok wcześniej...

            Ludmiła. Młoda,dobra,utalentowana,ale i naiwna osoba. Od dziecka wierzyła w dobroć wszystkich ludzi. Nawet tych którzy z niej szydzili. Dziewczyna nie przejmowała się nigdy swoim wyglądem. Aż za bardzo było jej to obojętne. Kręcone włosy nosiła spięte w byle jakiego koka lub kitkę. Nigdy się nie malowała i najczęściej ubierała się w dresy.
Nie uważała się za urodziwą kobietę. Wręcz przeciwnie. Myślała,że jest po prostu brzydka i taką siebie akceptowała. Ludmiła od dziecka doceniana była za swój głos,a nawet skończyła studia muzyczne. Jedyne czego teraz potrzebowała to praca. Od kilku tygodni chodziła do stacji radiowych i wytwórni muzycznych,jednak nikt nie chciał dać jej pracy. Co więcej-nikt nie czytał nawet jaj życiorysu. Blondynka była załamana i kiedy już traciła nadzieję na jej drodze stanął Federico Resto,syn właściciela dużej wytwórni muzycznej. Poznali się we wspomnianym wcześniej parku. Mężczyzna był zmartwiony kłótnią rodzinną,a kobieta swoimi problemami. Zaczęli rozmawiać,pocieszać siebie na wzajem i poznawać się. Federico ufał nowej znajomej i dlatego opowiedział jej o problemach finansowych wytwórni.
-Tylko wielki hit może nas uratować.
-Wiesz Fede...bo ja...-zaczęła nieśmiało-...Ja jestem muzykiem...i mam piosenkę...
-Naprawdę! Śpiewaj,graj! Proszę...
To była dla Ludmiły ogromna szansa. Mężczyzna od razu zachwycił się jej głosem i utworem,a następnego dnia podpisali kontrakt.


              Następne miesiące mijały na pracy i efektywnych próbach ratowania firmy. Przez ten czas młoda Ferro poznała całą rodzinę Włocha. Pan Resto był jej bardzo wdzięczny za pomoc, z Francescą Resto połączyła je nić porozumienia i sympatii,a z Federico bardzo głęboka przyjaźń. Tylko przyjaźń,chodź blondynka żywiła do niego inne uczucia. On miał jednak narzeczoną-Violettę Castillo. Na początku kobieta była uprzejma,jednak szybko pokazała prawdziwą twarz.
-Nie waż się zbliżać do Fede! Ograniczaj wasze kontakty! Jak nie to ucierpi na tym twoja rodzina!
I tak właśnie Ludmiła w ciągu pięciu miesięcy z radosnej dziewczyny zmieniła się w przestraszoną i na pierwszy rzut oka obłąkaną osobę. Ale nie tylko to się zmieniło. Blondynka zaczęła zakładać bardziej eleganckie i ludzkie ubrania. Zaczęła o siebie dbać,a nawet leciutko się malowała. Kilka razy próbowała powiedzieć Federico prawdę o Castillo,ale na marne.
-Fede...Ona jest zła uwierz mi...
-Lu proszę! Przestań to powtarzać! Viola jest cudowna. Nie mogła by Cię skrzywdzić...
-A nie pamiętasz jak się wściekła,gdy weszła do sali prób,a ty mnie obejmowałeś?
-Przepraszałem Cię za to. Poniosły ją wtedy emocje. Ona wie,że źle zrobiła...
-Violetta mnie szantażuje. Grozi,że zabije mamę...Uwierz mi proszę-powiedziała,a z jej oczu zaczęły płynąć łzy.
-Ludmiła spokojnie...Nie płacz...Proszę-przytulił ją i pocieszał
-Nie wierzysz mi!-krzyknęła i wybiegła z pomieszczenia.
Znalazł ją w parku,do którego niegdyś często chodzili. Płakała. Powiedziała tylko:
-Pomóż mi...Nie daj mnie skrzywdzić...
Wtedy właśnie Federico popełnił wielki błąd. Zawiózł ją do szpitala psychiatrycznego.
-Lu...tutaj odpoczniesz,uspokoisz się. A ja będę Cię odwiedzał.
-Federico. Ja nie jestem wariatką. Zamknij oczy.-wykonał prośbę-Przypomnij sobie jak się poznaliśmy. Pamiętasz jak znalazłeś mój dom i jak przekonywałeś do spotkania,jak śpiewaliśmy razem,jak rozmawialiśmy,jak mówiłeś,że mnie potrzebujesz i,że...
Mężczyzna nie mógł się opanować. Przerwał jej przyciskając swoje wargi do jej ust. Całowali się długo. Bardzo delikatnie i niezwykle namiętnie. Jednak mężczyzna oprzytomniał.
-Przepraszam Cię! Muszę iść. Do zobaczenia.-Włoch szybko zerwał się z miejsca i wyszedł.
Od dawna miał dla blondynki wiele uczuć,które próbował tłumić. Mówił w myślach "Miłością mojego życia jest Violetta". Miał nadzieję,że tu pomogą blondynce. Nie wiedział jeszcze jak bardzo się myli...


      Miesiąc później...

 Przez ten czas dużo się zmieniło. Federico odwiedzał Ludmiłę regularnie,nie był jednak zadowolony z jej postępów. Dziewczyna jednego dnia tryskała radością i energią,a następnego była apatyczna i melancholijna. Nie rozumiał co się dzieje. Lekarz mówił,że jej stan jest ciężki i leczenie będzie trwać długo.

Tego dnia Federico miał spotkanie z nową artystką,którą reprezentować miała ich rodzinna wytwórnia.
-Dobrze Melindo-powiedział bo omówieniu wstępnej umowy-Posłuchajmy jeszcze twojej nowej piosenki.
Mężczyzna podszedł do pulpitu i wcisnął play,lecz ku zaskoczeniu zebranych z głośników dało się słyszeć głos Violetty i jakiegoś mężczyzny.
-A co jeśli zacznie sypać?
-Nawet jeśli ta pokraka Ludmiła powie coś Federico to on nie uwierzy. Jest we mnie wpatrzony. On je mi z ręki. A ona jest w wariatkowie.
-Przecież doskonale wiesz,że nie jest szalona?!
-Kretynie! Płacę lekarzom by podawali jej silne leki i narkotyki. Wszyscy myślą,że zwariowała. Nie uda jej się pokrzyżować moich planów. Zniszczę całą rodzinę Resto i wszystko co jest im bliskie. Szczególnie tą firmę,a później uciekniemy z pieniędzmi do Tunezji,albo innego dalekiego kraju i będziemy żyć popijając drinki na plaży.

Kiedy mężczyzna to usłyszał to aż się w nim zagotowało. Nic nie powiedział. Po prostu wyszedł z sali pozostawiając swoich towarzyszy w osłupieniu. Błędy,które popełnił,uderzyły w niego niczym fala tsunami. Nie uwierzył w słowa Ludmiły. Nie uwierzył? On zamknął ją w psychiatryku. Poprosił też o rękę najpodlejszą kobietę w całej Argentynie.
Już nie szedł. Teraz biegł przez firmowe korytarze. Chciał jak najszybciej pojechać po Lu. Zabrać ją z tamtego miejsca.
"Nareszcie rozumiem czemu raz była taka energiczna,a raz jakby nie obecna. Przecież oni ją tam trują! Boże! Oby mi tylko wybaczyła"
Z rozmyśleń wyrwało go uderzenie z prawej stron. Natychmiast spojrzał w tym kierunku.
-Misiu! Gdzie tak biegniesz?-spytała słodziutko Violetta
-Zostaw mnie!-krzyknął
Po chwili przyszło mu jednak na myśl,że czyny tej intrygantki są karalne i nie może dać po sobie poznać,że ją zdemaskował.
-Wybacz Violu. Mam zły dzień. Śpieszę się. Pa.
-Dobrze...-usłyszał jeszcze za sobą


               2 godziny później...

       Blondynka leżała skulona na łóżku w swoim pokoju. Zastanawiała się co będzie dalej. Wiedziała,że nie może tu zostać. Wiedziała też,że miłość jej życia-Federico-nie wierzy w jej słowa. Z jej oczu popłynęły słone łzy. Po kilku minutach do jej uszu dobiegło skrzypienie otwieranych drzwi. Nie chciała wiedzieć kto to. Skuliła się jeszcze bardziej i zakryła twarz rękami. Słyszała kroki,a później poczuła jak ktoś delikatnie gładzi ją po plecach. Ręka "intruza" przeniosła się powoli na jej włosy,a w następnym momencie poczuła w tym miejscu czyjeś usta.
-Lu...Wybacz mi...
Dziewczyna nie drgnęła.
-Przepraszam,że Ci nie uwierzyłem,że karciłem Cię za obrażanie Violetty. Wybacz mi,że Cię tu przywiozłem.
Niebieskooka powoli uniosła głowę i spojrzała w oczy chłopaka,a ten zaczął ocierać jej łzy.
-Znasz już prawdę?-spytała łamiącym się głosem-Wierzysz mi?
-Oczywiście-przytulił ją-Wybacz mi,że otworzyłem oczy tak późno.
Trwali w uścisku dłuższą chwilę. Mężczyzna lekko odsunął blondynkę od siebie i spojrzał w jej wciąż załzawione oczy.
-Ludmiło...Muszę Ci coś wyznać. Już od dłuższego czasu nie wiem co się ze mną dzieje. Myślałem...Byłem pewien,że kocham Violettę. A ty...-przerwał na moment-...Zjawiłaś się w moim życiu tak niespodziewanie i zrobiłaś w nim prawdziwą rewolucję.-oboje uśmiechnęli się na to wspomnienie.-Uratowałaś mój rodzinny interes...,stałaś się mi bardzo bliska...
-Co chcesz przez to powiedzieć...?
Mężczyzna wstał i złapał ręce blondynki w swoje,a ta również uniosła swoje ciało ku górze.
-Ja nie wiem co mi zrobiłaś,ale...dajesz mi tyle szczęścia i miłości. Chcę,żeby to było prawdą...Wiem,że myślisz,że to nie możliwe,że kochałem Violettę. Sam tak myślałem. Ale mój związek był omamiony kłamstwem. Oszukała mnie ładna twarz i słowa,które uważałem za prawdziwe.
Ludmiło nie mogę już dłużej...Kocham Cię...
-Ja też cię kocham...Całym sercem...
Włoch przyciągnął dziewczynę do siebie. Otarł ostatnią spływającą po jej policzku łzę i powoli zbliżył swoją twarz do jej twarzy. Ich usta szybko połączyły się w pocałunku,stanowiły teraz jedno. Ich ciała połączyły się w jedno. Ich życia połączyły się w jedno...

                                            2016 rok...

Kobieta westchnęła ponownie. Wstała z ławki i skierowała się do mostku nad małym jeziorkiem. To miejsce wzbudzało tyle wspomnień. To tutaj jej się oświadczył. Pamiętała to doskonale...



Był ciepły,słoneczny dzień. Bardzo podobny do tego,który jest dziś. Siedzieli na wspomnianym wcześniej mostku. Śmiali się,rozmawiali,całowali i przytulali. Nagle on powiedział:
-Wiesz,że bardzo Cię kocham i jestem przy tobie bardzo szczęśliwy?
-Wiem. Ja też jestem szczęśliwa. Zawsze Cię kochałam.
-Nie chcę by coś nas rozdzieliło. Chcę spełnić twoje marzenia o rodzinie,o dzieciach.
-Wierzę,że któregoś dnia mi to dasz. Wiesz jak bardzo pragnę być matką.
-Kochanie,jest sposób by spełnić to marzenie...Kocham Cię i w imieniu miłości pytam dziś czy zgodzisz się za mnie wyjść? Czy zgodzisz się zostać panią Resto?
-Tak...Oczywiście,że tak...

Wtedy byli tacy szczęśliwi. Oddychali miłością. Po prostu nią żyli. Oświadczył jej się trzy miesiące po tym jak wyznał jej miłość. Nie chcieli czekać ze ślubem. Gdyby wszystko było takie jak wcześniej odbył by się równo za tydzień. Wszystko było gotowe. Kościół,przyjęcie weselne. Miała już nawet suknię ślubną. Co doprowadziło do tego,że teraz nie przygotowuje się do ceremonii,tylko ucieka od rodziny i przyjaciół,chcąc powspominać? Federico. Straciła wszystko w ciągu jednej doby. Nie miała pojęcia co będzie dalej.
Dotarła do celu. Wsparła się o barierkę. Dotknęła swojego,jeszcze płaskiego,brzucha i ponownie wybuchła płaczem.

                 2 tygodnie wcześniej...

Blondynka siedzi w szpitalnej poczekali wraz z Francescą i Ferdynandem Resto. Jeszcze wczoraj spędziła z narzeczonym uroczy i upojny wieczór,a dziś drżała o jego życie. To wszystko zdarzyło się przez jakiegoś szaleńca,który biegał przez centrum Buenos Aires z bronią w ręku. Wystrzelił tylko raz. I jak na złość trafił akurat w Federico. Przeszedł operację i lekarze póki co nie pozwalają go odwiedzać.
Fran dostrzegła idącego korytarzem lekarza.
-Co z nim? Można go zobaczyć?
-Jego stan jest stabilny,a wręcz bardzo dobry. Za kilka dni powinien zostać wypisany. Można go odwiedzać,ale po jednej osobie. Rozmawiałem z nim i chce porozmawiać z niejaką Ludmiłą Ferro.
-Idź-powiedział po chwili jej przyszły teść
Niebieskooka wstała z krzesła i zapukała do drzwi szpitalnej sali.
-Proszę-usłyszała cichy głos
Otworzyła drzwi i weszła w głąb pokoju. Na łóżku leżał jej ukochany. Podeszła do niego i pocałowała delikatnie.
-Nigdy więcej mnie tak nie strasz. Jak się czujesz?
-Dobrze skarbie. Nie martw się.
Rozmawiali tak póki nie przyszedł lekarz i nie poprosił o rozmowę z pacjentem. Co mu powiedział? Coś strasznego. Szczególnie dla mężczyzny,który lada moment ma brać ślub. Słowa te były dla niego wyrokiem. Bo co mógł zrobić? Nic. Miał unieszczęśliwić kogoś kogo kocha? Nie...nie potrafił by. Dlatego kiedy szczupła blondynka odwiedziła go ponownie usłyszała z jego ust:
-Ludmiło. Jesteś dla mnie bardzo ważna. Zawsze byłaś. Ten wypadek coś mi jednak uświadomił. Ja...Nie kocham Cię...-te słowa ledwo przeszły mu przez gardło.
Blondynka spojrzała na niego dziwnie.
-Jak to? To żart? Nie wierzę Ci...
-To nie żart. Wybacz mi,ale muszę to zrobić. Cierpiała byś u boku mężczyzny,który Cię nie kocha.
Dziewczyna zaczęła płakać.
-Dlaczego dziś?-ledwie mówiła-Miałeś tysiąc okazji żeby mnie zostawić?! Miałeś tysiąc okazji żeby wybrać kogoś innego?! Dlaczego dziś?! Dlaczego dwa tygodnie przed naszym ślubem?-powiedziała przez łzy i wybiegła z sali.
Federico też cierpiał. Myślał,że serce mu pęknie z żalu. Powiedział jeszcze po cichu do siebie,do niej lub Boga:
-Wybacz mi Ludmiło...Nie mogę dać Ci tego czego pragniesz najbardziej i tego o czym marzysz...Nie mogę dać Ci dziecka... 


                                              2016 rok...

To nie było jednak ich ostatnie spotkanie. Widzieli się wczorajszego przedpołudnia na końcowej rozprawie Violetty Castillo. Oboje byli świadkami w jej sprawie. Sąd skazał ją za zabójstwa,szantaże,oszustwa itp. na 25 lat pozbawienia wolności. Okolicznością łagodzącą było to,że kobieta miała zaburzenia psychiczne. Wtedy widzieli się po raz ostatni. Ludmiła nie wiedziała jeszcze wtedy,że jest przy nadziei. Jakie było jej zdziwienie kiedy po tym jak źle się poczuła lekarz oznajmił jej:
-Ludmiło jesteś w ciąży...Przyjdź do szpitala na badania i zażywaj te witaminy.
Wiedział o tym tylko jej najlepszy przyjaciel-Leon. Tylko on znał też prawdziwe powody wyjazdu Federico z kraju. W głowie blondynki wciąż huczy ich ostatnia rozmowa.
-On nie chce mnie widzieć. Nie zechce dziecka...
-Lu posłuchaj...Tylko ja wiem czemu Cię zostawił. 
-Nie tylko ty...On mnie nie kocha...
-Ale..
-Taka jest prawda Leon...
-Chwil...
-Nic na to nie poradzisz...
-Postrzał tego przechodnia na ulicy sprawił,że Federico nie może mieć dzieci!-wypowiedział jednym tchem.
-Jak to?!
-On dziś wylatuje do innego kraju. Ja też nie wiem gdzie. Musisz mu powiedzieć o ciąży. Wam jest pisane szczęście...

Jednak jej się nie udało. Spóźniła się. On wyjechał,a ona nie mogła nic zrobić. Pomyślała,że szczęście nie jest im pisane jak powiedział Leon. Nie wiedziała co dalej. Po raz kolejny tego dnia westchnęła. Była taka głupia. Nie walczyła o niego. Uwierzyła w słowa "Nie kocham Cię". Była bardzo nieszczęśliwa. Nagle usłyszała krzyk:
-Ludmiło...!
Znała ten głos. To jego głos. Błyskawicznie się odwróciła. Ujrzała go. Stał tam. Chociaż nie już nie. Teraz biegł w jej stronę. Ludmiła też biegła. Po krótkiej chwili wpadli sobie w ramiona. 
-Federico...Wróciłeś...
-Tak kochanie...-powiedział i namiętnie ją pocałował
-Ale jak...?-nadal trwali w mocnym uścisku-Leon mnie znalazł...
-Wiesz o...?
-Wiem.-powiedział stanowczo-Będziemy rodzicami!!!
Uśmiechnął się bardzo szeroko i podniósł kobietę swego życia do góry. Patrzył jej w oczy. Zatopił swoje usta w jej ustach. Znów stanowili jedność. 


                                            KONIEC 
                                                 ***

Witajcie!
Przybywam do was z miniaturką o Fedemili <3
Mnie się podoba,ale to wy oceniacie?
Zasmuciło mnie to,że pod poprzednim postem było zero komentarzy :(
Nie chciałam wymuszać,ale jak widać muszę...
Następna miniaturka-minimum 3 komentarze! 
Przy czym lepiej więcej ;)
Miałam ją wstawić w weekend,komentarzy nie było...Dlaczego dziś?
Nie mogłam się powstrzymać i mam nadzieję,że tym razem nagrodzicie moją pracę kilkoma komentarzami :D
O kim chcecie następną miniaturkę?
Mam gotowe:
1. Fedemiła(no właściwie to jestem na końcowym etapie)
2. Germangie 
3. Naxi 
Ewentualnie mogę napisać coś jeszcze.
Co proponujecie?
Do następnego razu ;)
Komentujcie :D

                                                                              Sissi <3 P <3

2 komentarze:

  1. Jasne że germangie :-D ale zrób i coś... coś... ha! Farancesca x violetta xD new story. Albo zrób nie tradyczna jednorazowke RamosAlonso :-D super, szybko next

    OdpowiedzUsuń